Od lat 70. termin zyskał na znaczeniu, ponieważ obywatele zmuszają rządy do spojrzenia na społeczną stronę polityki ekologicznej państwa: sprawiedliwą transformację (ST). Dziś termin ten jest wszędzie, a jego znaczenie jest jednocześnie nieuchwytne, ale też kluczowe dla stawienia czoła licznym kryzysom związanym z katastrofą ekologiczną, niesprawiedliwością społeczną i globalnymi nierównościami. W poniższej rozmowie dotyczącej koncepcji i praktyki, Dirk Holemans analizuje sprawiedliwą transformację, jako kwestię polityczną dla Zielonych.

Green European Journal: Sprawiedliwa transformacja jest dziś kluczową koncepcją. Wyznacza kierunki pracy organizacji międzynarodowych, kształtuje żądania ruchów postępowych oraz pomaga konstruować interwencje rządów w gospodarce. Czy mógłbyś zdefiniować sprawiedliwą transformację i wyjaśnić, skąd pochodzi to pojęcie?

Dirk Holemans: Ważne jest, aby widzieć sprawiedliwą transformację jako najszersze ramy polityki, która może nas przeprowadzić przez systemową transformację do nowego, sprawiedliwego – społecznie i ekologicznie –  społeczeństwa. Nie chodzi o powierzchowne zazielenianie gospodarki. Próbujemy tego bez powodzenia od konferencji klimatycznej w Kioto w 1990 roku. W tym czasie roczne emisje (gazów cieplarnianych – przyp. tłum.) wzrosły o 60 procent.

Aby sprawiedliwa transformacja stała się sprawiedliwą zmianą systemową, musimy zadać sobie podstawowe pytania. Jak definiujemy dobrobyt gospodarczy w przyszłościowy sposób? Co to jest dobrostan społeczny? Kiedy już odpowiemy na te pytania, możemy pomyśleć o roli, jaką miejsca pracy czy produkty powinny odgrywać w ich realizacji. Zwykle pytanie jest rozpatrywane w drugą stronę. Gospodarka jest traktowana jako rzecz centralna, podstawa naszego życia, a potem mamy nadzieję, że przyniesie dobrobyt i dobrostan. Żyjemy w czasach, które wymagają od nas zadawania właściwych pytań i przedefiniowania naszych odpowiedzi.

Historyczna analiza sprawiedliwej transformacji uwypukla tę potrzebę przedefiniowania naszego podejścia do zmiany. Termin sprawiedliwa transformacja pojawił się po raz pierwszy w Stanach Zjednoczonych w latach 70. XX wieku, kiedy nowe przepisy ochrony środowiska zagroziły utratą pracy przez osoby zatrudnione w przemyśle. Było to żądanie pomocy zwalnianym osobom. Pierwsze propozycje programów zaczęły nabierać kształtu w latach 90-tych. Ich autorem były ponownie związki zawodowe w USA. Zaapelowały one o fundusze na wsparcie finansowe, a także możliwości edukacji dla osób pozbawianych pracy przez te polityki ochrony środowiska. Zaproponowanie takich funduszy było ważnym posunięciem, ponieważ konserwatywni politycy amerykańscy zaczynali już określać ochronę środowiska, jako szkodliwą dla miejsc pracy.

W tym samym czasie proces COP nabierał kształtów i powoli – to naprawdę zajęło trochę czasu – sprawiedliwa transformacja została włączona do toczonych dyskusji i przygotowywanych tekstów. Pierwsze włączenie sprawiedliwej transformacji miało miejsce podczas COP 16 w Cancún, ale sprawiedliwa transformacja stała się integralną częścią ram polityki dopiero podczas COP 21 w Paryżu. Około roku 2000 Międzynarodowa Organizacja Pracy zaczęła odgrywać kluczową rolę w łączeniu myślenia o godnej pracy i ochronie środowiska – poprzez kongresy, raporty i wytyczne. Przez ten czas idea sprawiedliwej transformacji była nie tylko poszerzana, ale i pogłębiana. Pierwszym krokiem jest odejście od przekonania, że chodzi przede wszystkim o odszkodowania: musimy tworzyć nowe miejsca pracy, ponieważ polityka ekologiczna zniszczy niektóre miejsca pracy. Po pierwsze dlatego,

że stało się jasne, że w gospodarce niskowęglowej (ang. low-carbon economy) pojawi się dużo nowych miejsc pracy. Ale po drugie – i tutaj ruch na rzecz sprawiedliwości klimatycznej odegrał ważną rolę – rozwinęło się bardziej systemowe i przekrojowe podejście do sprawiedliwej transformacji, które dotyczyło wpływu na różne grupy mniejszościowe, a także zadawało pytanie, co naprawdę oznacza „sprawiedliwa”. Biorąc pod uwagę najnowsze raporty IPCC, jasne jest, że „sprawiedliwa” musi oznaczać również uczciwą szansę dla przyszłych pokoleń w bezpiecznym klimacie oraz równy podział pozostałego globalnego budżetu węglowego między grupy i kraje. Ten proces poszerzania i pogłębiania to miejsce, w którym się dzisiaj znajdujemy.

Podkreślałeś, że sprawiedliwa transformacja nie jest polityką ani nawet ramami polityki, ale paradygmatem. Czy możemy jednak spojrzeć na jakiś przykład, aby zobaczyć, co rozumiemy przez sprawiedliwą transformację? Podatki węglowe zwykle najmocniej uderzają w osoby o niższych dochodach. Czy możemy spojrzeć na ten problem z perspektywy sprawiedliwej transformacji?

Kluczowym elementem jest to, że sprawiedliwa transformacja oznacza wypracowanie całościowego, systemowego podejścia. Zmiana jednej części systemu zawsze może wywołać negatywne skutki w innym miejscu, więc istotą myślenia systemowego jest przyjrzenie się interakcjom. Oczywiste jest, że jeśli wprowadzi się podatek węglowy, regiony lub grupy, których sytuacja już jest niepewna, będą najbardziej narażone na skutki. Dla osób mieszkających w słabo ocieplonych domach lub jeżdżących starymi samochodami z powodu braku transportu publicznego, podatek węglowy wprowadzony w imię ambitnej polityki klimatycznej – tak jak chce to zrobić Komisja Europejska poprzez włączenie transportu do unijnego systemu handlu uprawnieniami do emisji gazów cieplarnianych ETS – grozi obniżeniem poziomu życia osób już doświadczających ubóstwa.

Patrząc z holistycznej perspektywy, sprawiedliwa transformacja polega zatem zawsze na tym, aby zmienić cały system. Obciążanie opłatami za emisje dwutlenku węgla może być potężnym instrumentem politycznym, ale stanie się częścią sprawiedliwej transformacji tylko wtedy, gdy połączy się je z wypłatami wykorzystywanymi bezpośrednio i pośrednio do wspierania na przykład grup o niskich dochodach. Wyobraź sobie, że wpływy z podatku węglowego są wykorzystywane do wspierania renowacji energetycznej słabo ocieplonych domów osób o niskich dochodach. To byłoby bardziej systemowe podejście.

Innym ważnym punktem poruszonym w książce jest to, że regiony w całej Europie są bardzo zróżnicowane i potrzebują zróżnicowanego podejścia do sprawiedliwej transformacji. Niektóre regiony wymagają konkretnych inwestycji w infrastrukturę i edukację, na przykład na obszarach górniczych. W Hiszpanii rząd ściśle współpracował ze związkami zawodowymi przy planowanych zamknięciach kopalń, wspierając je konkretnymi politykami. Natomiast w Finlandii – i to samo może dotyczyć całej Skandynawii – istnieje silne państwo dobrobytu wspierane przez aktywne polityki rynku pracy. Możliwe więc, że tam wzmacnianie uniwersalnego systemu ma większy sens niż celowanie w określone grupy.

Zmiana jednej części systemu zawsze może wywołać negatywne skutki w innym miejscu, więc istotą myślenia systemowego jest przyjrzenie się interakcjom.

W pierwszym rozdziale książki opisujesz sprawiedliwą transformację jako „spotkanie konieczności i etyki”. Sprawiedliwość społeczna w zielonej polityce jest nie tylko moralnie konieczna, co wynika z faktu, że Zieloni chcą społeczeństwa bardziej sprawiedliwego społecznie. Jest ona również niezbędna, ponieważ żadna polityka ekologiczna bez sprawiedliwości społecznej politycznie nie będzie możliwa do zrealizowania. Czy mógłbyś dokładniej wyjaśnić ten punkt?

Istnieją dwie istotne lekcje z historii. Po pierwsze, kiedy rzeczy w społeczeństwie znacząco się zmieniają, zawsze są zwycięzcy i pokonani. Z powodu niepewności zmiana zawsze wywołuje opór. W obecnej sytuacji wiemy, że sprawiedliwą transformację musimy zrealizować szybko, a to wymaga ogromnych zmian. Jeśli transformacja nie obejmie wszystkich grup i nie zaoferuje odpowiedzi na niepewność, nie będzie dla niej poparcia: opór wzrośnie, a zmiana zostanie zablokowana.

Druga lekcja jest taka, że niepewność wywołana nieprzemyślaną polityką jest niestety idealną pożywką dla autorytarnych przywódców i prawicowych partii politycznych, które – i to ważne – zwykle wspierają również przemysł paliw kopalnych oraz odrzucają polityki sprawiedliwej transformacji. Widzimy to w Europie, ale także u przywódców takich, jak Jair Bolsonaro. Jedynym sposobem na wystarczająco szybkie przeprowadzenie tych ogromnych zmian jest zatem zbudowanie pewnego zaufania do tych zmian – dlatego potrzebujemy sprawiedliwości społecznej. Z najnowszego raportu IPCC jasno wynika, że duże nierówności utrudniają wdrażanie polityki klimatycznej. To nie przypadek, że kraje takie jak Dania, w których panuje powszechna akceptacja ambitnych polityk środowiskowych, mają stosunkowo niski poziom nierówności.

Ten aspekt jest obecnie kluczowy. Mieliśmy Covid i zakłócenia, jakie spowodował w globalnych łańcuchach wartości, a teraz mamy wojnę w Ukrainie. W efekcie wszystko staje się droższe: ceny transportu, energii i żywności rosną. Już przed wojną partie prawicowe obwiniały zielone polityki za podwyższanie kosztów życia. Chcą więc zablokować niezbędną zmianę. Teraz to samo dzieje się na poziomie politycznym. Przykładowo producenci pestycydów lobbują w Komisji Europejskiej, aby spowolnić Zielony Ład w rolnictwie. Dlatego środowiska związane z zieloną polityką muszą opracować konkretne propozycje, aby pokazać, że sprawiedliwa transformacja prowadzi do lepszej jakości życia i niższych kosztów życia dla wszystkich, zwłaszcza dla osób o niskich dochodach.

We wstępie książki Natalie Bennett przytacza to, co wydarzyło się w latach 80. w Wielkiej Brytanii podczas strajku górników i późniejszych zamknięć kopalń, jako niesprawiedliwą transformację, której społeczne i polityczne dziedzictwo trwa do dziś. Jakie mamy dobre przykłady sprawiedliwej transformacji?

Klasycznym przykładem są niemieckie regiony górnicze, takie jak Zagłębie Ruhry. Choć nie jest on doskonały, jest relatywnie udanym przykładem fundamentalnej zmiany – odejścia od węgla i stali do gospodarki opartej na wiedzy. Problem polega na tym, że zajęło to 60 lat i nie jest to coś, na co możemy sobie dzisiaj pozwolić. Niemniej jednak pod koniec lat pięćdziesiątych w regionie było 600 tysięcy górników, więc jest to imponująca transformacja. Zmiana nastąpiła wraz z dużymi inwestycjami rządowymi w nową infrastrukturę. Zagłębie Ruhry było regionem bez uniwersytetów, ale rząd finansował centra wiedzy, które rozwijały technologię i firmy typu spin-off, a także ośrodki kultury i przemysł turystyczny. Mocno zaangażowane były związki zawodowe. Ogólnie rzecz biorąc, jest to przykład sporego sukcesu, chociaż bezrobocie w regionie jest nadal dość duże.

Nie został natomiast doceniony wpływ na tożsamość i samoocenę regionu. Społeczności górnicze mają wspólną kulturę, a wszystkie interesy społeczne skupiają się wokół przemysłu. W takich regionach potrzebne jest zgromadzenie interesariuszy wokół budowania nowej wizji regionu, z której ludzie mogą być dumni. Te dwie rzeczy są zawsze razem: nie chodzi jedynie o dystrybucję środków, kluczowe jest też uznanie i tożsamość.

Hiszpania również zamyka swoje kopalnie węgla w ramach transformacyjnej umowy, którą rząd zawarł ze związkami zawodowymi. W łagodzenie utraty miejsc pracy i tworzenie nowych możliwości zostanie zainwestowanych około 200 milionów euro. Tak to trzeba robić: w sposób demokratyczny, z udziałem interesariuszy, z jasnym planowaniem i inwestycjami wspierającymi ludzi w procesie zmiany.

Jeśli transformacja nie włączy wszystkich grup i nie zaoferuje odpowiedzi na niepewność, nie będzie dla niej poparcia: opór wzrośnie, a zmiana zostanie zablokowana.

Książka łączy sprawiedliwą transformację z szerszą koncepcją umowy społeczno-ekologicznej, swego rodzaju projektu społecznego przypominającego powojenne państwo dobrobytu w Europie Zachodniej. Czy mógłbyś wyjaśnić dokładniej, co oznaczałaby umowa społeczno-ekologiczna?

Po II wojnie światowej kraje europejskie rozwinęły państwo dobrobytu, aby zapewnić większości ludności zarówno wolność, jak i bezpieczeństwo. Innymi słowy: demokracja i siła nabywcza. Ale państwo dobrobytu opiera się na gospodarce wydobywczej, eksploatującej ludzi i przyrodę w innych częściach świata. Ta powojenna umowa społeczna była w rzeczywistości umową między firmami i pracownikami, aby dzielić się wartością wytworzoną w tej gospodarce wydobywczej za pośrednictwem rządu i państwa dobrobytu.

To jednak działa tylko w przypadku ekspansji gospodarczej, globalnej dominacji i pomijania kwestii granic planetarnych. Ponadto od wielu lat rosną nierówności w podziale bogactw, a dochody pracowników pozostają w stagnacji. Tak więc stara umowa została zerwana i polega na niszczeniu naszego świata, wyzysku ludzi w innych częściach świata oraz wyzysku ludzi w naszych społeczeństwach. Oznacza to również, że sprawiedliwą transformację dla Europy należy budować w globalnej, zdekolonizowanej perspektywie.

Nowa umowa społeczno-ekologiczna nie polega zatem tylko na naprawieniu starej umowy, ale na stworzeniu nowego modelu, nowego paradygmatu, który może ponownie zapewnić wszystkim wolność i bezpieczeństwo, uwzględniając granice planetarne.

Jakich rodzajów demokratycznego podejmowania decyzji i uczestnictwa potrzebuje sprawiedliwa transformacja?

Oczywiste jest, że tylko partycypacyjne podejmowanie decyzji może odnieść sukces w XXI wieku. Ludzie mają dość odgórnych polityk i obserwujemy także prawdziwą falę eksperymentów, takich jak panele obywatelskie, stosowane przez kraje, parlamenty i miasta. Ten rodzaj uczestnictwa wykracza daleko poza konsultacje. Konsultacje zbyt często oznaczają: „Masz 28 dni na wyrażenie swojej opinii, a potem i tak zrobimy to, co planowaliśmy”.

Prawdziwe uczestnictwo i współpraca to także bezpośredni udział obywateli w transformacji gospodarki. Wszyscy są obecnie zaniepokojeni niezwykle wysokimi cenami energii. Jestem już od dawna członkiem obywatelskiej spółdzielni energetycznej Ecopower. Przed wojną w Ukrainie mieliśmy najniższą cenę prądu w Belgii. Dziś nasza cena pozostaje stabilna, podczas gdy reszta idzie w górę. Najtańsza i najbardziej stabilna energia elektryczna na rynku jest wytwarzana przez wiatraki i panele słoneczne należące do lokalnej społeczności. Wyobraźmy sobie, że z tego modelu budujemy sektor energetyczny. Z mojej perspektywy byłaby to prawdziwie sprawiedliwa transformacja dla sektora energetycznego. Udział w wymiarze gospodarczym i demokratycznym może oznaczać znacznie więcej niż tylko wysłuchania i rundy konsultacyjne.

Książka wspiera Europejski Zielony Ład z krytycznej perspektywy. Jednym z instrumentów Europejskiego Zielonego Ładu jest Mechanizm Sprawiedliwej Transformacji. Czy mógłbyś ocenić Europejski Zielony Ład z perspektywy sprawiedliwej transformacji?

Mechanizm Sprawiedliwej Transformacji był częścią propozycji Zielonego Ładu od samego początku. Uznanie, że pieniądze i inwestycje będą niezbędne do wsparcia niektórych regionów, było już czymś pozytywnym. Jednak sprawiedliwa transformacja była rozumiana wąsko, jako oznaczająca, że pewne grupy i regiony będą w trudnej sytuacji, zatem powinny otrzymać jakąś rekompensatę. Podobnie jest z planowanym rozszerzeniem Europejskiego Systemu Handlu Emisjami na branżę ciepłowniczą i transportową. Ruch żółtych kamizelek uświadomił nam, że podatki węglowe wiążą się z ryzykiem sprzeciwu, dlatego Komisja Europejska dodała do swojej propozycji mechanizm wypłaty pewnej rekompensaty.

Zabrakło jednak bardziej holistycznego zrozumienia sprawiedliwej transformacji. Zielony Ład jest już istotną zmianą w stosunku do czysto neoliberalnej Komisji z ostatnich lat, ale jest nadal osadzony w mentalności globalnej konkurencji i konkurencyjności Europy. Nie chodzi o realną transformację gospodarki opartą na podstawowych potrzebach nas wszystkich. Nie zawiera też żadnej perspektywy dekolonialnej.

Dobrze jest być mocno zaangażowanym w debatę, ponieważ możemy ją pokierować w określonym kierunku. Komisja jest otwarta na krytykę, podobnie jak w przypadku rozbudowy Systemu Handlu Emisjami. Będzie to jednak trudna bitwa, a lobby paliw kopalnych i ogromnego agrobiznesu będą przy każdej nadarzającej się okazji nadal naciskać przeciwko ambitnym i transformacyjnym celom. Wierzę, że trwa walka o kierunek, w którym ostatecznie podąży Europejski Zielony Ład. Czy będzie to znacznie mniej, niż się spodziewaliśmy, czy możemy pchnąć go dalej?

I mamy kluczowe zmiany. W tej chwili wiatr i słońce są najtańszymi źródłami energii. Więc nawet siły rynkowe będą mu sprzyjać. Możemy również pokazać, jak szybko dokonała się transformacja systemu mobilności niektórych miast. W Gandawie, gdzie mieszkam, przestrzeń publiczna została przekształcona, aby stać się bardziej zielona i przyjazna. Zanieczyszczenie powietrza znacząco spadło. Możemy pokazać, że jeśli są ramy polityczne oraz polityczki i politycy z odwagą ich wdrażania, to da się to zrobić a zmiana będzie lepsza dla wszystkich. Dzięki przywództwu i prawdziwej wizji przyszłości, możemy zbudować prawdziwe poparcie dla odważnej polityki w całej Europie.

Tłumaczenie: Dariusz Szwed, Zielony Instytut– fundacja zielonej polityki.